
„Zaproszenie do Teatru Wybrzeże Eweliny Marciniak to kolejny programowy strzał w dziesiątkę dyrektora Adama Orzechowskiego. Reżyserka przygotowała inscenizację powieści AMATORKI noblistki Elfriede Jelinek, a scenariusz zaadaptował Michał Buszewicz. Przedstawienie już teraz uznawane jest za jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych bieżącego sezonu. Zachwytów w recenzjach co niemiara i chyba po raz pierwszy jestem tak zgodny z większością opinii. AMATORKI to spektakl doskonały - dopracowany w każdym calu, konsekwentny muzycznie, scenograficznie i aktorsko.
Na scenie opowiadana jest historia dwóch młodych mężczyzn - Heinza (Piotr Biedroń) i Ericha (Piotr Domalewski) - oraz dwóch młodych kobiet - Brigitte (Dorota Androsz) i Pauli (Katarzyna Dałek). Każde z nich ma swoje wyobrażenia na temat życia, małżeństwa i współżycia. Bohaterowie są stereotypowi i przerysowani, czasem zakrawający nawet o postaci z moralitetu: mężczyźni uosabialiby wówczas pychę, próżność i patriarchalny model myślenia; kobiety byłyby naiwne, kochające, niedoceniane i wykorzystywane. Mężczyźni uprzedmiotawiają kobiety - kobiety zaś mężczyzn ubóstwiają, bo to ich jedyna nadzieja na dobrą przyszłość. Bohaterowie żyją w niewielkiej wiosce, gdzie niewiele jest pracy, a plotki rozchodzą się z prędkością światła. W tym świecie wszyscy są niespełnieni, ale kurczowo trzymają się swoich wyobrażeń, wierząc, że partner może się dla nich zmienić.
Aktorzy urządzają prawdziwy koncert umiejętności na scenie: momentami grają groteskowo (na przykład podczas tańców i akrobacji), czasami farsowo, jeszcze innym razem opowiadają o swoich postaciach w trzeciej osobie, jakby patrzyli na siebie z perspektywy wielu lat. Spektakl balansuje na granicy performansu, kiedy aktorzy wchodzą w interakcje z widownią, dając wyraz rozgoryczeniom, perwersjom i obawom granych postaci. Rozpoczynają dialog z publicznością, kiedy dochodzi do zwierzeń, kiedy ukrywają się przed sobą nawzajem, czy najzwyczajniej jedzą ciasto. Przestrzeń wyznaczona przez Martę Stoces MizBeware, tylko pomaga zespołowi aktorskiemu - scena w zasadzie jest pusta: na środku są tylko dwie białe platformy w kształcie basenów nie wyższe od schodka, otoczone przez ściany sztucznych liści i kwiatów. Przestrzeń służy jako arena rozgrywek mężczyzn i kobiet, gdzie kobiety są ofiarami, wystawionymi na pożarcie dla młodych samców. Wykreowany świat jest plastikowy i esencjonalny. Reżyserka bardzo świadomie gra kiczem, wykorzystuje wyobrażenia o rodzinie z seriali, musicali i innych gatunków idealizujących pożycie, w których w większości dominuje patriarchalny model światopoglądowy.
Na scenie pojawiają się też rodzice Pauli - Małgorzata Brajner i Krzysztof Matuszewski oraz komentująca wydarzenia i nadająca im oprawę muzyczną Audrey Hepburn (Ala Masskotka) - symbol kobiecości i nieosiągalne marzenie Brigitte i Pauli. Cały zespół świetnie bawi się grając swoje role - szczególnie młodzi aktorzy Wybrzeża doskonale czują się w prowokacyjnych scenach: tańczą, wykonują zespołowe akrobacje i prowadzą rozmowy ze sobą z szerokimi uśmiechami, wtedy kiedy dystansują się do granych postaci; zaś wtedy, kiedy emocje doprowadzone zostają do ekstremum, grają wiarygodnie. Widać, że reżyserka zaufała aktorom i dała im ogromną swobodę, którą z powodzeniem wykorzystują. Zespół Teatru Wybrzeża tylko czeka na takie wyzwania i tworzy doskonałe show, skoordynowane z układami choreograficznymi (Dominika Knapik).
To zaskakujące, jak dojrzały język sceniczny wytworzył młody duet twórców: Marciniak i Buszewicz. Ich spektakle, które widziałem (ZBRODNIA, ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE ŚWIATA) operują podobnymi środkami wyrazu - świadomie wykorzystują groteskę i kicz. W swoich spektaklach podkreślają za pomocą kostiumów i scenografii sztuczność relacji międzyludzkich i płaskość materialnego świata, a także otaczającą bohaterów iluzoryczność.
AMATORKI to spektakl niezwykle sprawny, w którym każda sekunda jest doskonale wyreżyserowanym widowiskiem. Półtorej godziny spędzone w gdańskim teatrze to czas nie tylko dobrej rozrywki. Tak, rozrywki! Marciniak i Buszewicz nie stronią od lekkiej formy, która jednak ma swoje drugie dno - pod żonglowaniem konwencjami i opowiadanymi dowcipami kryje się ból i chęć wyrwania się ze zniewolenia - mężczyzn z nieudanego życia, kobiet z życia poświęconego mężczyznom."
Tomasz Kaczorowski, www.tomaszkaczorowski.blogspot.com

Przypominamy dzień, w którym w Teatrze Kameralnym w Sopocie po raz pierwszy wybrzmiało „Męczeństwo z przymiarką” Ireneusza Iredyńskiego w reżyserii Jerzego Jarockiego. Zapraszamy na 45. odcinek cyklu Z KRONIKI TEATRU WYBRZEŻE.

Lektura, po której trudno oddychać spokojnie. Tekst potwór, tekst niemożliwy. Tekst do mówienia. Tekst do grania. Tekst do śpiewania. Tekst do tańczenia. Tak wiele możliwości, gdyby tylko ktoś miał dość odwagi…

W grudniowy wieczór, gdy Mikołaj roznosi prezenty, a w powietrzu czuć zapach pomarańczy i cynamonu, zapraszamy Was do foyer Teatru Wybrzeże — w sam środek Doliny Muminków. Niech ten mikołajkowy wieczór stanie się wspólnym zanurzeniem w świecie wyobraźni. Posłuchajmy wspólnie jak Muminek poznaje świat zimy…