Dziś żegnamy Krzysztofa Matuszewskiego, naszego Matuchę, Matuszkę.
Oglądaliśmy go w ponad 100 spektaklach od 1983 roku. Na zawsze zapamiętamy jego ciepłe słowo, poczucie humoru, mądrość i wybitne role.
O tym, kim był dla nas - całej społeczności Teatru Wybrzeże, opowiadają jego koleżanki i koledzy.
Adam Orzechowski
Krzysiek przewijał się przez całe moje zawodowe życie. Czasem jesteśmy sobie jakoś dani, nawet o tym nie wiedząc.
Pierwszy raz zapamiętałem go ze spektaklu na Scenie Kameralnej w Sopocie Już prawie nic. Zagrał w jednym z pierwszych spektakli, jakie realizowałem w Wybrzeżu – Zbyszka w Moralności Pani Dulskiej. Później wielokrotnie z nim pracowałem, widziałem jego rozwój, walkę o postaci, ale też widziałem jego bój o samego siebie, o aktorską kondycję, o jego człowieczeństwo.
Wiele pułapek, które zastanawiają na nas zawody artystyczne, nie ominęło Krzyśka, ale myślę, że wyszedł z tego obronną ręką.
Grał coraz piękniej, coraz dojrzalej, coraz mądrzej mówił o rolach, o postaciach, o życiu. Miał specyficzne poczucie humoru. Co tydzień razem pływaliśmy na basenie, jeździliśmy na rowerze, byliśmy na niejednej rowerowej wyprawie.
Czekał, aż pojedziemy do Sobieszewa. Miałem do niego zadzwonić, kiedy będę gotowy. W poniedziałek, w dniu jego ostatniego przedstawienia, pomyślałam nawet, że muszę to zrobić. Pewnie jeszcze będę dzwonił.
Grzegorz Gzyl
Matuszka był wyjątkowy. Kochał to, co robił bezgranicznie. Scena stała się dla Niego żywiołem, a On świadomie rzucał się na głęboką wodę. Był jak wino. Im starsze, tym lepsze. Zawsze perfekcyjnie przygotowany. Jako kolega - niezawodny, umiejący słuchać i doradzać. Był autentyczny. Wielki smutek i pustka. Żegnaj Krzysiu.
Małgorzata Brajner
Drogi Matuszko,
było nam dane przez ostatnie lata zagrać kilka skomplikowanych, ale nie pozbawionych uroku i humoru, relacji. U Eweliny Marciniak byliśmy mamusią i tatusiem… Gotowałam Ci na obiad balony… Czyściłam srebra i parzyłam herbatę. U Franka Szumińskiego podwójnie wyznawałam Ci miłość i przywiązanie. A cośmy się „nachichrali” na scenie i za kulisami w Więziach Oleny Apchel, to tylko my wiemy.
Dziękuję Ci za te spotkania, Krzysiek. Za wspólne „gotingi”, ale i głębię zdarzeń. Za to, że nie było nam wszystko jedno.
Zaskoczyłeś nas tym zniknieniem swoim…
Odpoczywaj w pokoju.
Do zobaczenia.
Joanna Kreft-Baka
Najbardziej podobało mi się w Krzyśku to, że był otwarty na świat, na życie, na ludzi. Kochał z nimi rozmawiać, nie było dla niego rzeczy niemożliwych, zawsze serdeczny i pomocny.
Dorota Rozwadowska
Krzysiulku, mam ciężar na sercu, bo odszedłeś… nagle, niespodziewanie. Każdego dnia w garderobie 207 przez chwilę czekam na Ciebie i płaczę z tęsknoty za Tobą. Dziękuję Ci za ostatnie słowa, które wymieniliśmy do siebie. Dziękuję ci za same fajne chwile ♥️🖤
Piotr Łukawski
Matuszka…
Dziękuję za Twój pawlacz u mnie w mieszkaniu… za nauczenie mnie, jak się wbija gwoździe tak, żeby nie zniszczyć papy na Twoim dachu w Pogódkach…
Za każdą ciętą ripostę …
Za uczciwe, życzliwe podpowiedzi, rady nigdy nienachalne… delikatne, czułe, wnikliwe… w punkt… z którymi nie umiałem się zgodzić… po czasie po cichu wprowadzając je w życie z Twoją wdzięcznością i ciepłym figlem w oku bez komentarza…
Za czas… za zielony kubek w Twoich rękach…
Za te dwa dni z drewnianymi parapetami, które niedawno sprawiłeś w moich pokojach…
Za Twój przeciągły, donośny, rytmiczny śmiech i że nigdy nie narzekałeś, nie skarżyłeś się na nic… tak jak ja… surowo, mądrze mi to wytykając…
Dziękuję, Matuszka…
Nie mogę uwierzyć, że nie zadam Ci już pytania: „Czy widział Pan kiedy Sarę Bernhardt…???”
Znając Cię, wierzę że już się tam dobrze bawicie…
Dobrego czasu Tam na górze, baw się dobrze…
Ella Naduk
Ostatni raz widziałam go w sobotę, 12 lipca. Rozkładałam rekwizyty na trasie oprowadzania po teatrze, a on zaszedł do teatru po ślubie kolegi, żeby zapalić fajkę w palarni. Porozmawialiśmy chwilę, pożartowaliśmy. Powiedziałam, że trzymam kciuki za jego nową premierę, a on powiedział, że trzyma kciuki za mnie. W każdym innym przypadku czułabym, że to wyjątkowe słowa na pożegnanie, ale z Matuszką rozmowy wyglądały w ten sposób za każdym razem. To jedna z tych osób, na których widok twarz od razu się rozpromienia. Zawsze był wspierający, dopytywał, interesował się, żartował. Tacy ludzie mają tylko jedną wadę - cholernie ich potem brakuje.
Monika Mioduszewska
Kiedy zaczęłam pracować w Wybrzeżu, na początku czułam się tu dość obco. To uczucie minęło, kiedy spotkałam na tarasie Krzysia. Po prostu mnie przyjął. O nic nie pytał, siedzieliśmy sobie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. I tak już zostało.
Dotarła do nas bardzo bolesna wiadomość. Zmarł nasz serdeczny kolega, jeden z najwybitniejszych aktorów Teatru Wybrzeże, Krzysztof Matuszewski, „Matucha”, „Matuszka”. Uroczystości pogrzebowe odbędą się 2 sierpnia na Cmentarzu Centralnym Srebrzysko.
Długo czekaliśmy na ten dzień. Ogłaszamy XII edycję Festiwalu Wybrzeże Sztuki.
26 lipca dach Teatru Wybrzeże stał się niezwykle energetyczną przestrzenią. GROW WITH THE FLOW, czyli poranny coffee rave z widokiem na miasto, letnimi beatami i aromatyczną kawą za nami.