Zapraszamy do lektury wywiadu z Adamem Nalepą, reżyserem spektaklu NIE-BOSKA KOMEDIA, którego premiera odbędzie się w niedzielę, 13 listopada na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże. Wywiad przeprowadziła Martyna Wielewska z magazynu WYBRZEŻA.
Kiedy niewspółczesna sztuka pojawia się na scenie, można zadać pytanie: w jakiej powróci konwencji? Myślę, że XX-wieczna parodia jest dobrym określeniem. Parodia jako powtórzenie z krytycznym dystansem, bez ośmieszenia, traktująca tekst jako inspirację. Czy NIE-BOSKĄ KOMEDIĘ w Pańskiej reżyserii można nazwać parodią?
Tak, myślałem o tym, gdy zdałem sobie sprawę, że dramat Zygmunta Krasińskiego jest niezwykle aktualny. Dzisiaj przecież ideą na czasie jest, inaczej niż w dramacie, postępowość, parcie do przodu, a to, co było wczoraj, musi umrzeć. Konserwatyzm Henryka zostaje przezwyciężony przez rewolucjonizm Pankracego. Może to Pankracy wydaje się bardziej pozytywnym bohaterem, a Henryk jest staroświecki? Ale nawet jeśli sztuka obróciła się o całe 180 stopni, to moim celem na pewno nie jest jeszcze większe dystansowanie się do tego, co napisał Krasiński; do tego, co być może chciał powiedzieć. Może lepiej zapytać się o to, jakby Krasiński napisał tę sztukę dzisiaj.
W dramacie Maria zapytuje, co by było, gdyby Bóg oszalał. Według Pankracego Bóg umarł. Henryk kontrargumentuje: „Ateizm to stara formuła". Czy Pański spektakl aktualizuje pytanie o Boga?
To, co pozostaje aktualne, to na pewno kwestia Boga. Nie chcę wikłać się w polityczno -religijne problemy naszych czasów, problemy nieusuwalne zwłaszcza z obecnej polskiej rzeczywistości. Jednak sądzę, że niektóre diagnozy można postawić raz jeszcze: wypisujemy sobie Boga na sztandarach, a idziemy ogniem i mieczem. Przetwarzamy wiarę dla własnych potrzeb. U Krasińskiego podobnie. U mnie każdy z bohaterów będzie prowadzić własny dialog z Bogiem.
A który z bohaterów jest najbardziej szalony?
Kim jesteśmy my, że możemy oceniać czyjeś szaleństwo? Czy aby na pewno sami nie jesteśmy szaleni? Próbuję to szaleństwo pokazać, trochę paradoksalnie, na przykładzie Marii. To właśnie ona ląduje w domu wariatów, choć tak naprawdę uwalnia się z klatki, ze swojej małej domowej tragedii. Ale czym jest normalność? Opowiadam też historię szaleństwa codziennego, które może zdarzyć się w każdym dzisiejszym domu: Muza-Poezja i zdrada małżeńska (bo partner okazuje się mało inspirujący, spowszedniały), w konsekwencji opuszczone dziecko i postradanie zmysłów.
Sceneria będzie romantyczna?
Absolutnie nie! Od tego jest współczesne kino: można pokazać ALICJĘ W KRAINIE CZARÓW w 3D, zbudować romantyczne ogrody. A my jesteśmy w teatrze, więc pokażmy, że to jest teatr. Mamy to, co mamy. Nie potrzebujemy tonącego Titanica, by opowiedzieć tragedię. Bardzo wierzę w inteligencję publiczności: im więcej się przed nią ukryje, tym więcej ludzie sobie wyobrażą.
Czy Pańska twórczość ewoluuje? W jaki sposób?
Oczywiście! Przedstawienia są o mnie, o nas wszystkich. I tak KAMIEŃ był o rozdarciu między Polską a Niemcami, SEX MACHINE [spektakl Teatru na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie - przyp. red.] o związku matki z dzieckiem, BLASZANY BĘBENEK - o negacji dorastania, o Piotrusiu Panu, o całej naszej generacji, która nie chce dojrzeć. W NIE-BOSKIEJ jest także problem rodzinny. Jednak nie można wiecznie robić rzeczy w tym samym stylu. Moja sztuki zmieniają się tak, jak i zmienia się moje myślenie. Wybieram ryzyko: na odwiedziny gości wolę ugotować coś, czego nigdy nie ugotowałem. Nigdy tego nie żałuję, podobają mi się spektakle, które wystawiłem. A to znaczy, że nie oszukałem siebie. Z pewnością dzisiaj niektóre rzeczy zrobiłbym inaczej. Ale to nie znaczy, że lepiej. Po prostu inaczej.
Rzeczywistość XXI wieku: boska czy nie-boska komedia?
(śmiech) Odpowiem jednym zdaniem: „Ty, który tu wchodzisz, żegnaj się z nadzieją."
Wywiad ukazał się w trzecim numerze magazynu WYBRZEŻA.
Teatr jest jak ogród. To przestrzeń nieustających zmian, w której każdy element jest częścią większego organizmu. Spektakle rosną od pomysłu do premiery, a następnie rozkwitają w kontakcie z publicznością. To miejsce, gdzie pielęgnuje się idee, dba o emocje i pozwala rozwijać wyobraźnię.
Mimo mrozów i śniegu był to czas pełen gorących emocji i pozytywnych doświadczeń. Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w zwiedzaniu teatru, lekcjach, warsztatach familijnych i dla młodzieży oraz w pokazach spektaklu „Złoty klucz".
Serdecznie zapraszamy na czytanie sztuki Marii Gustowskiej „Z ziemi obcej do Polski” powstałej w ramach międzynarodowych warsztatów „Fabulamundi: New Voices” prowadzonych przez Annę Wakulik.