Tylko dla dorosłych
Rok 2019, w szemranej dzielnicy Amsterdamu księdzem zostaje kobieta. Ma zmierzyć się z problemami ludzi marginesu, światem w stanie kryzysu, w którym dawne role społeczne już nie obowiązują, a nowe jeszcze się nie wykształciły. Jej ewangelizacyjny i polityczny projekt – interesująca i pociągająca mieszanka chrześcijaństwa z lewicowością – ponosi jednak klęskę. Dlaczego, skoro wydaje się adekwatną odpowiedzią na problemy współczesnego świata? Na ile wpłynęła na to jej bliska relacja z Mężczyzną – gwałcicielem, który nie rozumie, że „intensywność nie musi być gwałtem” – a na ile błędnie wybrane środki? A może coś jeszcze? W spektaklu – wprowadzony na zasadzie „teatru w teatrze” – odbędzie się też ostatni zlot aniołów, które spotkają się, by podsumować losy świata, zabawić się w poetycki slam, opowiedzieć heretycką i apokryficzną historię Sodomy, popolitykować i poerotyzować sobie trochę rubasznie, a trochę na serio. Matka Boska w tym świecie zdegradowanej wyobraźni religijnej, to albo „wyoutowane z realu” żeńskie bóstwo, bezsilne i bezpłodne – wbrew polskiej tradycji myślenia o Niej – albo sentymentalna, oszukana figura – Matka Boska-gadżet – której zadania ograniczone zostały do sfery konsumpcyjnej. Czy coś zdoła wybudzić ją z letargu? Czy kobiecość odnowi religię i wspólnotę?
Bartosz Frąckowiak o spektaklu: Pankowski fascynuje mnie swoją postawą sprzeciwiającą się wszelkiej fetyszyzacji: doświadczeń historycznych, narodowego obyczaju i narodowych figur, pamiątek, instytucji, figur religijnych, pamięci... Jego niezwykła wyobraźnia tworzy literackie tropy nieoczywiste, paradoksalne, hybrydyczne – a przez to posiadające potencjał krytyczny, prowokujące do teatralnego i myślowego eksperymentu, wyznaczającego nowe ramy debaty, nowe linie podziału w dyskusji. Połączenie dwóch tekstów, które określiłbym za popularnym nurtem współczesnej myśli jako „postsekularne”, czyli dramatu KSIĄDZ HELENA i prozy OSTATNI ZLOT ANIOŁÓW pozwoliło mi podjąć temat relacji między religią, polityką, estetyką i doświadczeniem egzystencjalnym. W tym świecie rozmytych granic, popękanych struktur społecznych, niejasnych tożsamości pączkują różne nowe, często zabawnie opisane przez Pankowskiego, mniejszości, które doskonale potrafią wykorzystać koniunkturę na różnorodność, walcząc o swoje własne interesy. W obliczu kryzysu potrzeba nowego uniwersalizmu, który nie miałby totalitarnego charakteru, lecz uwzględniał perspektywę jednostkową. Szansą na tę nową formułę zarazem religijną i wspólnotową jest projekt kobiety – Księdza Heleny. Widzi ona istotę chrześcijaństwa w walce z biedą i poniżeniem człowieka, w wolności i równości, w odpowiedzialności i etyce podmiotowej, a nie tej narzuconej z góry, w odnowieniu horyzontalnych relacji międzyludzkich, dowartościowaniu ciała, zmysłowości, seksualności w jej różnych wymiarach i wariantach. Niestety, choć blisko mi do ideałów i celów Ks. Heleny, to środki, którymi chce „zmienić świat i ludzi” często okazują się zbyt sentymentalne, naiwne, nieadekwatne wobec „społeczności marginesowych”. A może jest też w jej postawie domieszka pychy i egoizmu?