Maria Wróbel

Profil aktora: Maria Wróbel

Pochodzi z podwarszawskiego Nieporętu, ale połową serca jest z Podlasia. Chociaż nikt z jej najbliższych nie pracuje w branży artystycznej, to właśnie rodzinie zawdzięcza artystyczny pierwiastek swojej osobowości, który wykształcił się dzięki regularnemu wspólnemu śpiewaniu na spotkaniach rodzinnych. Być może dlatego Akademię Sztuk Teatralnych w Krakowie skończyła na specjalności wokalno-aktorskiej, jej ulubionym przedmiotem w szkole teatralnej była piosenka, a ulubionym konkursem Przegląd Piosenki Aktorskiej. Na tym właśnie przeglądzie brawurowo wykonała w zniekształconej harmonii (autorstwa Dawida Suleja Rudnickiego) piosenkę „Sto lat”, która pozwoliła jej się znaleźć w gronie finalistów 43. PPA.

Jej pierwszym spektaklem był „Doktor Dolittle” w Teatrze Ludowym w Krakowie w reżyserii Maćka Prusaka. W swoim dyplomie muzycznym „Pół żarciem, pół serio” w reżyserii Kaliny Jagody Dębskiej, do którego razem z koleżankami i kolegami z grupy stworzyli od zera materiał tekstowy, Maria wcieliła się w rolę Karo, za którą otrzymała wyróżnienie od jury 42. Festiwalu Szkół Teatralnych. W tym samym roku (2024) wzięła udział w spektaklu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego „Burza. Prequel” w reżyserii Joanny Zdrady, gdzie stworzyła postać Mirandy.

Maria Wróbel ma na koncie także kilka ról filmowych w mniejszych i większych produkcjach. Razem z Julią Kowalski, polską reżyserką tworzącą we Francji, współpracowała przy dwóch filmach: „Zobaczyłam twarz diabła”(2023) oraz „Bądź wola moja”(2025), w każdym z nich odgrywając główną rolę. Premiera obu filmów odbyła się na Festiwalu Filmowym w Cannes w selekcji Quinzaine des Cineastes, a do drugiego Maria nauczyła się języka francuskiego. Do Francji chciałaby zresztą wrócić na dłużej. Innym ważnym filmem, w którym wzięła udział, jest „Utrata równowagi” (2023) w reżyserii Korka Bojanowskiego, która zwiedziła wiele festiwali filmowych w Polsce i na świecie.

Gdyby spojrzeć z dystansu na wszystkie jej dotychczasowe role, ciężko byłoby znaleźć postaci zwykłych, miłych, atrakcyjnych dziewczyn, natomiast kilka razy można by było natknąć się na bohaterki mroczne, dziwne i przez coś opętane. Ten ostatni aspekt w postaciach granych przez Marię pojawia się wyjątkowo często, co sprawiło, że w graniu opętania Maria jest bardzo doświadczona i, gdyby mogła, do swojego dyplomu ze specjalności wokalno-aktorskiej na pewno dopisałaby również specjalność w graniu opętania. Jej marzeniem jest zagrać w „Scenach z życia małżeńskiego” Ingmara Bergmana, z którymi miała już okazję zetknąć się na studiach, kiedy na zajęciach z Grzegorzem Mielczarkiem zmierzyła się z postacią przyjaciółki głównych bohaterów -  Katariną - kobietą twardą, obcesową, zarządzającą, co było dla niej wielkim wyzwaniem.

Gdyby do końca życia miała oglądać tylko jeden film, byłoby to „Moulin Rouge!” Buza Luhrmana, a gdyby miała słuchać jednego artysty, słuchałaby tylko Pink Floydów.