Robert Ninkiewicz
Od 2011 roku aktor Teatru Wybrzeże.
„W jubileuszowym dla Wybrzeża spektaklu URODZINY, CZYLI CEREMONIE ŻAŁOBNE W CZAS RADOSNEGO ŚWIĘTA zagrał nie byle kogo, bo legendę tej sceny, Zbyszka Cybulskiego. Wiele dowiedział się wtedy o aktorze, szukał w teatrze jego śladów, rozmawiał z tymi, co go pamiętają. Z upodobaniem wypowiadał w przedstawieniu Adama Orzechowskiego jego słowa, choćby „Wszyscy na mnie czekali, mnie chcieli oglądać”, doskonale wiedząc, że każdy aktor ma w sobie coś z kabotyna, potrzebuje choć złudzenia sławy, nawet pięciu minut na własny popis. W jego rolach trudno jednak dostrzec nawet cień chęci przypodobania się publiczności. Najchętniej wciela się w postaci mięsiste, wewnętrznie połamane, prawdziwych facetów, a nie metroseksualne dusze towarzystwa. Taki był jego Broniewski w spektaklu Orzechowskiego, opartym na dramacie Radosława Paczochy – zgorzkniały, pozbawiony złudzeń i większych nadziei, ukojenia szukający w alkoholu. Aktor nie próbował bronić swego bohatera, a jedynie pokazać, w jak trudnych czasach żył. Nie chciał też naśladować poety, dlatego wziął od niego tylko jeden charakterystyczny ruch – trzymanie w kieszeni marynarki ręki z wyciągniętym kciukiem. Niestraszne są mu zadania karkołomne. Swą rolę w BRONIEWSKIM: zaczynał od długiego stania na głowie, w KREACJI Ireneusza Iredyńskiego w inscenizacji Jarosława Tumidajskiego jego bohater zostaje ukrzyżowany, w BUNBURY zdecydowanie wbrew swym warunkom fizycznym zagrał damę – lady Augustę Bracknell. O swoim bohaterze, redaktorze Siekluckim, z TRESOWANYCH DUSZ Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Orzechowskiego powiedział, że to człowiek z duszą pełną sińców. To samo można powiedzieć o nim samym. I że korzysta z tego całymi garściami.”
Jacek Wakar, album TWARZE WYBRZEŻA